Mięsko czy zwierzątko?

Wcześniej czy później każdy rodzic będzie musiał powiedzieć dziecku, że pyszne upieczone udko, które leży na talerzu, to udko tego samego kurczaka, który biegał po podwórku. Jak się przygotować do takiej rozmowy?

"Położyłam upieczoną rybę na talerzu w otoczeniu kolorowej sałatki. "Cio to?" - zapytał mnie mój trzyletni syn. "Rybka, spróbuj" - pełna nadziei przekonuję zamyślone dziecko. Nagle czuję, jak coś ściska mnie w gardle, a w oczach pojawiają się łzy. Synek najpierw patrzy na stojące na półce akwarium, a potem pochyla się nad talerzem i delikatnie głaszcze rączką... no właśnie, co? Jedzenie? Zwierzątko? Tego dnia nic nie jadł, a ja czułam, że stało się coś okropnego". - Tak zapamiętałam relację mojej przyjaciółki Agnieszki, wieloletniej wegetarianki, która postanowiła wzbogacić dietę syna alergika o białko zwierzęce.

Podobne opowieści znajdujemy na forach internetowych, słyszymy od znajomych i przyjaciół. Jak i kiedy powiedzieć dziecku, że to, co jest na talerzu, to mięso zwierzęcia? Takiego samego jak królik, rybka, kurczak lub cielątko, jakie ogląda w bajkach albo u gospodarza na wakacjach?

Mówić czy nie mówić?

Najczęściej próbujemy uniknąć tematu, posłużyć się jakimś "nieszkodliwym" kłamstewkiem lub drobną manipulacją, odwracając uwagę dziecka albo tłumacząc, że to "mięsko ze sklepu", "z hodowli" itp. W ten właśnie sposób - świadomie lub nie - od najmłodszych lat uczymy dzieci podwójnej moralności: zwierzątka trzeba kochać, nie można ich męczyć i tarmosić, ale jednocześnie można je jeść, bo to, co położymy na talerzyku, po prostu inaczej nazwiemy. Według psychologa i psychoterapeuty Wojciecha Eichelbergera taka właśnie "pierwsza lekcja podwójnej moralności (...) pomaga nam później wzniecać wojny i zabijać tych, których nie znamy". OK, takie bezpośrednie postawienie sprawy "mięska ze sklepu" niektórym może wydawać się dość skrajne, ale wystarczy posłuchać wiadomości. O zabiciu ludzi mówi się jako o "zlikwidowanym celu". Jeśli się chwilę nad tym zastanowimy, zauważymy próby umniejszenia ludzkiej empatii i wrażliwości poprzez prostą zmianę nazewnictwa.

Czy my - rodzice, dziadkowie - dla ogólnie pojętego dobra dziecka, by chronić jego wrażliwość, nie postępujemy podobnie? I czy to oznacza, że nie należy wprowadzać mięsa do diety dzieci, by nie wywoływać poczucia winy? A może lepiej dalej tłumaczyć dziecku, że mięso nie łączy się w żaden sposób ze zwierzęciem? Kiedy powiedzieć im prawdę?

Zacznij od siebie

Weźmy głęboki oddech, usiądźmy przy filiżance dobrej herbaty i zastanówmy się, jak my chcielibyśmy być potraktowani w tej kwestii. Czy wolimy przymus, protekcjonalny ton, małe "nieszkodliwe" kłamstwa czy szczerą rozmowę, dostosowaną do naszego poziomu rozumienia?

Możemy wybrać każdą z tych opcji to w końcu nasza prywatna decyzja i nikomu nic do tego. Ale jeśli wybierzemy to ostatnie, czeka nas długa i ciężka praca. Potraktowanie małego dziecka poważnie, przeprowadzenie z nim szczerej rozmowy, nienarzucanie poglądów i idei, a przede wszystkim uwzględnienie jego woli w kwestii jedzenia, to nie lada wyzwanie. Czasem burzy to całkowicie nasz światopogląd. No bo co taki maluch może wiedzieć o diecie, o potrzebnych składnikach?

Rzeczywiście nic albo niewiele. Ale nie o to w tym idzie.

Od czasu, gdy urodziły się nasze dzieci, nieustannie jestem poruszona ich... intuicją? Wiedzą? Czymś, co pochodzi z ich ciała. Wystarczy położyć na talerzu 8-10-miesięcznego dziecka kilka produktów spożywczych. Uwierzcie, dziecko wybierze to, które jest mu w danym momencie najbardziej potrzebne. Wielokrotnie słuszność tych wyborów potwierdzała prowadząca ich pediatra homeopata. Intuicję, tę wewnętrzną wiedzę trzeba ćwiczyć, należy więc dawać dziecku jak najwięcej możliwości wyboru już od najwcześniejszego okresu.

To samo dotyczy jedzenia mięsa. Niektóre dzieci nie chcą go jeść, mimo iż ich rodzice i inne osoby z otoczenia to robią. Zdarza się też odwrotna sytuacja, gdy wszyscy wokół stronią od jedzenia mięsa (czy to z powodów ideowych, czy zdrowotnych), a dzieci się go domagają.

W obu przypadkach trzeba uszanować wolę najmłodszych i zaufać im. Oni wiedzą, co jest dla nich dobre. Z wyłączeniem rzecz jasna słodyczy i śmieciowego jedzenia, które tak powszechnie reklamowane, chcąc nie chcąc, bywa wdrukowane w świadomość dziecka.

Gdy w kwestii jedzenia mięsa jest w domu konflikt, nie należy go unikać, tylko rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać, szanując wolę dziecka i rodzica. Pamiętajmy, że życie pełne jest różnych zakrętasów: raz jemy mięso, raz jesteśmy wegetarianami, potem ponownie wracamy do diety mięsnej czy rybnej. W naszym życiu niewiele jest decyzji ostatecznych. Pozwólmy więc eksperymentować i sobie, i dzieciom.

Kiedy pojawi się pytanie

Każdy z nas jest w innej sytuacji, wyznaje różne wartości, hołduje różnym tradycjom. Ale każdy z nas, rodziców, gdy tylko dziecko zaczyna stawiać bezpośrednie pytania, musi wiedzieć, że wkrótce może paść TO pytanie. Niestety, tu nie można podać gotowego rozwiązania, jak w przepisie kulinarnym ze składnikami i sposobem przyrządzania.

Pojawi się tak czy inaczej, ponieważ do trzeciego roku życia dziecko ze swej natury kocha wszystkie istoty, jest niezwykle empatyczne, potrafi jakby na odległość wyczuć nastrój otaczających go ludzi, lęk zwierząt. Potrafi także logicznie myśleć, więc te pytania są konsekwencją jego wrażliwości i troski o ukochane zwierzątka. I gdy dziecko zapyta, to my, dorośli - rodzice, opiekunki, dziadkowie czy pani z przedszkola - powinniśmy być przygotowani na odpowiedź. Musimy zawczasu wiedzieć, co i jak chcemy powiedzieć na ten temat.

Zaangażowanie pani przedszkolanki czy nauczycielki jest bardzo ważne, zwłaszcza jeśli w przedszkolu lub w szkole spotykają się dzieci z różnych środowisk. Lepiej, by dzieci od nas, a nie od rówieśników dowiadywały się o tym, że ludzie mają różne wartości i poglądy w kwestii jedzenia zwierząt. Może się przecież zdarzyć, że będą o tym rozmawiać w szkole czy w przedszkolu. Byłoby źle, gdyby nieprzygotowane do takiej rozmowy dziecko, nie mając argumentów, poczuło się w jakiś sposób przegrane. A jeszcze gorzej byłoby, gdyby powtórzyła się historia ze szkoły mojej przyjaciółki Agnieszki. Jedno z dzieci pochodziło z domu, w którym razem z rodzicami wegetarianami codziennie uprawiało jogę, a jedzenie mięsa i zabijanie zwierząt zaprzeczało zasadom ahimsy, które w tym domu były bardzo ważne. Prawdopodobnie rodzice nie rozmawiali z nauczycielką o ich wartościach - uniknęliby sytuacji, w której syn w jasełkach organizowanych przez szkołę musiał zagrać rolę biblijnego Abrahama, który co prawda wobec interwencji boskiej nie zabija swojego syna, ale zabija przyniesionego baranka... Sytuacja ekstremalna? Tak, ale prawdziwa...

Im bardziej będziemy świadomi tego, co i jak chcemy mówić dziecku, pani w szkole, a niejednokrotnie też swoim rodzicom, tym lepiej dla sprawy.

Pamiętaj o mowie ciała

Komunikujemy się między sobą zarówno werbalnie, jak i niewerbalnie - za pomocą mowy ciała. Jeśli więc chcemy kogoś o czymś zapewnić, przekonać czy po prostu coś wytłumaczyć, nasze gesty, głos, oczy powinny mówić rozmówcy dokładnie to, co przekazujemy za pomocą słów. Jakiekolwiek niespójności w tej kwestii, np. zmiana tonu, drżenie głosu, unikanie wzroku, sugerują obecność jakiegoś konfliktu, sprzeczności. Gdy mówimy dziecku "spróbuj cielęcinki", a jednocześnie nasz głos załamuje się z obawy, że zapyta o cielaczka, którego głaskało na wsi, to ono wyczuje, że dzieje się coś dziwnego wokół tej cielęcinki. Podświadomie będziemy dziecku przekazywać, że z potrawą jest coś nie tak.

I nie zmienią tego próby opanowania głosu czy kursy komunikowania się - dziecka nie da się oszukać, bo jest ono niezwykle wyczulone na komunikację niewerbalną.

Dlatego najważniejsze w całej sprawie z "mięskiem" jest to, co siedzi w tobie. Twój spokój, pewność, brak lęku w kwestii diety. Jeśli nie uporządkujesz swoich przekonań i myśli, dziecko będzie wyczuwało konflikt wokół sprawy.

Przygotuj się do rozmowy

Zanim porozmawiasz z dzieckiem, poczytaj, pomyśl, popytaj znajomych o ich doświadczenia. I przede wszystkim odpowiedz sobie na pytanie, co myślisz o zabijaniu zwierząt i zjadaniu ich mięsa? Czy zwierzęta to twoi przyjaciele, a przecież nie zabija się przyjaciół? Czy też nie wyobrażasz sobie niejedzenia mięsa, bo po prostu bardzo ci smakuje, a bez potraw mięsnych nie czujesz się dobrze?

Dziś wiemy, że zarówno dorośli, jak i dzieci na zdrowej, dobrze zbilansowanej diecie bezmięsnej zachowują dobrą kondycję i dobrze się rozwijają. Wiemy też, że co jednym sprzyja, innym nie zawsze pomaga i dieta wegetariańska nie jest dobra dla każdego.

Gdy już będziemy pewni w stu procentach, że nasza dieta jest dla nas najlepsza, wtedy możemy zacząć przygotowania do rozmowy.

Nie ma jednej metody

Każde dziecko jest inne, ma inny poziom wrażliwości i inne doświadczenia związane ze zwierzętami. Dlatego zarówno treść, jak i sposób przekazu dostosuj przede wszystkim do tych czynników i do wieku dziecka. Wyjaśnij szczerze i uczciwie, dlaczego w domu jemy lub nie jemy mięsa. Jak się z tym czujemy - my dorośli. Z czego wynikają nasze przekonania. Dostosuj słownictwo i długość zdań do jego poziomu zrozumienia. Mogą pomóc w tym własne doświadczenia, znajomość historii, mitów różnych narodów, religii czy stosunku różnych kultur do kwestii pozyskiwania pokarmu ze zwierząt.

Jeśli w rodzinie jest jakiś wzorzec, dziecko go po prostu przejmuje. Jeśli wokół tego wzorca jest dużo konfliktów, niepewności, lęku albo wzorzec ten jest narzucony siłą autorytetu jednej osoby wbrew ukrytym intencjom innych członków, wtedy pojawiają się wątpliwości, negatywne emocje i dziecko czuje, że coś jest nie tak. Bywa też, że z różnych powodów dziecko nie przejmuje tych samych wzorców co rodzice. Nie trzeba się tym martwić, tylko obserwować i wspierać dziecko od najmłodszych lat w dokonywaniu wyborów. Nauka podejmowania samodzielnych decyzji w życiu każdego człowieka zaczyna się też od wybierania tego, co na talerzu.

Moja przyjaciółka Agnieszka urodziła drugie dziecko. Zmieniła się. Zaczęła jeść mięso drobiowe i ryby. Gdy zapytałam ją, jak zamierza powiedzieć młodszemu synkowi o mięsie pochodzącym ze zwierząt, popatrzyła na mnie zdziwiona: "Jak mu TO powiedzieć? Po prostu..." - odpowiedziała bez chwili wahania. Jestem pewna, że dużo o tym myślała.

*Dorota Biały, psychoterapeutka, prowadzi terapię indywidualną i warsztaty "Spotkania ze Sobą przy garach", www.dorotabialy.com.pl

Więcej o:
Copyright © Agora SA