Półki sklepowe są pełne produktów z zawartością sztucznego lub przemysłowego miodu. Sztuczny sporządzony jest z cukru i wody, a przemysłowy to taki, który według rozporządzenia ministra rolnictwa "może posiadać nietypowy dla miodu zapach i smak", "zaczynać fermentować lub być sfermentowany" albo "być przegrzany". Nie dajcie się nabrać na bzykające na naklejkach pszczółki i czytajcie informacje o składzie na opakowaniu!
Prawdziwy miód zawiera witaminy A, B2, C, PP oraz (w przeliczeniu na 100 g) - 5 mg wapnia, 16 mg fosforu, 0,9 mg żelaza, 5 mg magnezu oraz wanad, molibden, nikiel, fluor, bor, kobalt, bar, pallad, wolfram, glin, cynk, cynę i inne mikroelementy. Miód zwietrzały, podgrzany do temperatury powyżej 40 st. C, fermentujący - traci wartości odżywcze. A wysoka temperatura niszczy enzym przeciwbakteryjny - inhibinę - która zbudowana jest z białek. A co się dzieje z podgrzanym białkiem, wie każde dziecko, które kiedykolwiek w życiu gotowało jajko.
Najchętniej kupujemy miód wielokwiatowy, bo jest najtańszy. Szukamy płynnego, bo uważamy, że jest najlepszy. Niektórzy twierdzą, że ten skrystalizowany to podróbka, ma w sobie dosypany cukier. Tymczasem jest odwrotnie. Jeśli miód stoi długo na półce i ciągle jest płynny - znaczy, oszust. Ba, dystrybutorzy miodów podgrzewają je, niszcząc ich właściwości, bo my, klienci, szukamy miodów płynnych i jednakowych, a to właśnie krystalizacja jest oznaką jakości!
Niemal każdy miód krystalizuje się w ciągu trzech-czterech miesięcy. Najszybciej - rzepakowy, najwolniej - akacjowy i spadziowy. Jeśli na etykiecie określono datę rozlewu, np. lipiec 2011, to miód powinien ulec krystalizacji do września-października. Zatem jeśli po trzech miesiącach od rozlewu nadal jest płynny, nie kupujmy, bo z pewnością jest oszukany. Szybkość krystalizacji zależy od zawartości cukru gronowego (glukozy). Im go więcej, tym krystalizacja szybsza. Jeśli chcemy temu zapobiec, powinniśmy go jak najczęściej mieszać.
Jest kilka domowych sposobów. Jeśli świeży, płynny miód ma tendencję do rwania się podczas spływania z łyżki, może to świadczyć o tym, że ktoś przy nim kombinował. Inna metoda. Bierzemy łyżeczkę miodu, po czym wlewamy go z powrotem do słoika - jeżeli na powierzchni powstanie dołek - mamy do czynienia z podróbką, a jeżeli zrobi się piramidka - mamy przed sobą produkt najwyższej jakości. Można też do szklanki wlać chłodną wodę, a do niej powoli wlać kilka łyżek miodu. Czysty miód rozpuszcza się powoli i spływa nieprzerwanym strumieniem, układając się na dnie szklanki. Miód z dodatkiem wody czy cukru szybciej rozpuszcza się w wodzie.
Najwięcej miodu importuje się do Polski z Chin, Ukrainy, Argentyny, Kanady. Tak, dzieje się to w kraju, w którym miody (także pitne), produkowane są od wieków. Tyle że kilogram miodu sprowadzonego z krajów tropikalnych kosztuje ok. 6 zł za kilogram, a polskiego 20-30 zł. W sklepie nie jest łatwo rozpoznać polski miód. Dlaczego? Z powodu mieszanek. Dystrybutorzy mieszają tańszy i gorszy jakościowo miód importowany z polskim, żeby nadać mu "polskiego" smaku. Pół biedy, gdyby mieszanka miała proporcje 1:1. Zwykle wlewa się kroplę miodu polskiego w morze importowanego. Żeby oszusta wymieszać, trzeba go jeszcze podgrzać do temperatury wyższej niż 40 stopni, a wtedy - jak już wiemy - miód traci właściwości. Taki mieszaniec zgodnie z wymogiem Unii Europejskiej musi mieć napis na etykiecie zamieszczony maleńkim drukiem:
* mieszanka miodów niepochodzących z państw członkowskich UE (czyli jest to miód w całości importowany) albo
* mieszanka miodów pochodzących z państw członkowskich UE i spoza UE (znaczy, że wymieszano polski z niepolskim, najczęściej tanią chińszczyzną).
Wielu pszczelarzy uważa takie praktyki za nieuczciwe, bo konsument ma prawo dokładnie wiedzieć, co kupuje. Poza tym, jak informują media, jakość mieszanek jest marna. W importowanych miodach są np. obce pyłki, które mogą uczulać. W miodach sprowadzanych z Chin czy Indii nieraz znajdowano groźne substancje, np. ołów - truciznę wbudowującą się w czerwone krwinki, zaburzającą krążenie i uszkadzającą mózg. Antybiotyki, np. chloramfenikol - silny antybiotyk stosowany na tyfus, czerwonkę czy gruźlicę, powodujący podczas leczenia wiele skutków ubocznych, w tym uszkodzenia DNA. W ulach w krajach azjatyckich często stosuje się preparaty zapobiegające rozwojowi bakterii zakazane przez UE. Zanim więc kupimy miód, spójrzmy na etykietę. Zwróćmy uwagę, czy jest na niej nazwisko i adres pszczelarza czy tylko firmy-dystrybutora.