To już nieodwołalne, wszystkie krzaki bazylii idą pod nóż. Jeszcze się trzymają, jeszcze zielenieją w ogrodzie, ale albo zetnę je teraz, albo pierwszy przymrozek zamieni je w czarne, mokre, do niczego się nienadające badyle. Już wrześniowe chłody sprawiły, że liście zaczęły opadać, ale wciąż trzymałam rośliny w ziemi, by jak najdłużej zachować podręczny zasobnik.
Bo liczy się tylko świeży smak bazylii. Suszona jest wprawdzie powszechnie dostępna, ale prędzej odstraszy Bazyliszka, niż da radę w kuchni zastąpić świeżą. Charakterystyczny aromat, mieszanka anyżu, mięty, goździków, pieprzu i cytrusów, tak pięknie grający z pomidorami, ulatuje, gdy roślina schnie. Świeżo ścięte krzaczki wytrzymają w wazonie kilka dni. Jak bukietom kwiatów trzeba im codziennie zmieniać wodę i przycinać łodygi. Opadłe liście, jeśli nie są mokre, można pozbierać i trzymać w foliowym worku w najcieplejszym miejscu w lodówce. Myć tuż przed użyciem, bo wilgoć w połączeniu z chłodem przyspiesza gnicie liści. Najlepszym utrwalaczem bazyliowego zapachu jest oliwa. Umyte, osuszone rośliny zalewamy oliwą extra vergine i odstawiamy, a aromatyczne cząsteczki same przeskakują z liści do tłuszczu. Proces można wzmocnić, delikatnie podgrzewając oliwę lub siekając liście. Po macerowaniu przez dobę przecedzamy płyn przez filtr do kawy i oliwą doprawiamy steki, pieczone warzywa i sałaty. Ale trzeba ją błyskawicznie zużywać, bo aromatyzowana szybciej jełczeje, a czasami się psuje.
By przez całą zimę cieszyć się kolorem i zapachem, można bazylię zmiksować z oliwą i zamrozić. Podobno kolor utrwala się lepiej, jeżeli najpierw wlejemy do malaksera trochę oliwy. Noże muszą być ostre (zawsze o to dbamy, siekając zioła, bo inaczej je zgniatamy, a nie tniemy), a bazylii sporo. Utartą, gęstą papkę przekładamy do formy na kostki lodu, mrozimy i zawsze mamy pod ręką. 'Kostki smaku' dodajemy do sosu pomidorowego, majonezu ziołowego i salsa verde. Zielony krem dobrze rozsmarowuje się na grzance z razowego chleba natartej czosnkiem i na gorących ziemniakach wyjętych z ogniska.
Tak samo dobrze działa masło bazyliowe. Zamrożone świetnie się przechowuje. Bardziej rozbudowane, z dodatkiem utartej skórki cytrynowej i czosnku, przyda się, by ozdobić pieczoną rybę lub marchewki.
Jest okazja, by wykorzystać łatwość, z jaką śmietanka i mleko przyjmują obce zapachy. O ile w lodówce bywa to kłopotliwe, to teraz specjalnie podgrzewamy bazylię w mleku, by zapachniało ziołowo. Takiego mleka można użyć do sosu beszamelowego, a śmietanki - do ziemniaków purée. W eksperymentalnym tonie będzie doprawienie bazylią śmietankowego kremu deserowego.
Bazylia to nie tylko Włochy, pomidory i mozzarella, to również Tajlandia, imbir i chili. Wprawdzie popularna u nas odmiana z dużymi liśćmi różni się od tajskiej, ale daniu to nie zaszkodzi. Miksujemy mleko kokosowe z bazylią i nacią kolendry, mrozimy. Dzięki temu, przygotowując curry, nie będziemy musieli biegać do sklepu po świeże zioła.
Wprawdzie można liście bazylii mrozić samodzielnie - zamrożone pojedynczo wyglądają bardzo zachęcająco, są szkliste i zielone. Jednak po rozmrożeniu okazują się czarne i trawiaste w smaku. Gdy dodamy nośnik aromatu - oliwę, mleko, masło - który go rozpuści i utrwali, będziemy mogli cieszyć się smakiem ogrodowej bazylii długo po przymrozkach.
1 kg różnych warzyw: marchewka pokrojona w słupki, piórka cebuli, różyczki kalafiora, fasolka szparagowa cięta na pół, garść liści szpinaku
1 szklanka mleka kokosowego zmiksowanego ze świeżą bazylią i kolendrą (może być mrożone)
3 utarte ząbki czosnku
1 mała czerwona chili (lub jalapen~o)
2 łyżki utartego korzenia imbiru
2 łyżeczki mielonego kuminu
1 łyżeczka mielonej kolendry
sos rybny (niekoniecznie)
sól, pieprz, cukier
5 łyżek oleju
Wymieszać czosnek, chili, imbir, kumin i kolendrę z łyżką oleju na gęstą pastę. Rozgrzać w woku resztę oleju, zeszklić cebulę, dodać pastę czosnkową. Chwilę smażyć, aż przyprawy zapachną. Dodać warzywa (bez szpinaku). Smażyć, intensywnie mieszając. Jeżeli wysychają i się przypalają, wlać trochę wody lub sherry. Doprawić solą, pieprzem, szczyptą cukru. Kiedy warzywa są gotowe, usmażone al dente, wlać ziołowe mleko kokosowe. Dodać szpinak, zagotować. Można dodać kilka kropli sosu rybnego.
kostka świeżego masła
2 utarte ząbki czosnku
skórka otarta z cytryny
2 garście dorodnych liści bazylii
Cytrynę wyszorować i sparzyć, otrzeć skórkę na tarce (tylko żółtą część). Bazylię umyć i dobrze osuszyć. Układać listki jeden na drugim, zwijać ciasny rulonik i kroić bardzo ostrym nożem w paseczki. Miękkie masło rozetrzeć łyżką i dokładnie wymieszać z resztą składników. Zawinąć masło w folię spożywczą, formując wałek, i schłodzić w lodówce lub zamrozić. Kroić w plastry i kłaść na pieczoną rybę, kotlety schabowe, warzywa lub podawać do chleba.
Zobacz także: