Kiedy zadzwoniłam do pani Joli Majlert, żeby umówić się na spotkanie usłyszałam, że najlepiej byśmy przyjechali na siódmą rano - bo wtedy jeszcze da się wytrzymać na polu.
Siódma rano! - pomyślałam - Przecież my, banda śpiochów, nie damy rady... Postanowiłam się jednak zmobilizować i wprawdzie z lekkim poślizgiem, ale dzielnie dotarliśmy na miejsce i wyruszyliśmy w pole. Całe szczęście, że zabraliśmy kalosze, bo po nocnej burzy było pełno kałuż i błota, które wspaniale zasysało i ściągało z nóg gumiaczki.
Ale te wszystkie przeciwności warto było pokonać, bo gospodarstwo i pola nas zachwyciły. Pierwszy raz widzieliśmy wychylające się z ziemi łebki zielonych szparagów, równiutkie grządki kwitnącej na żółto rukoli, którą panie ścinały i wiązały w zgrabne pęczki.
Przedzieraliśmy się przez koper włoski, czerwoną sałatę radicchio i przepiękny zielono-fioletowy jarmuż. Przemaszerowaliśmy wzdłuż szczypiorku, porów, sałaty rzymskiej i dotarliśmy do cudownie kwitnących cukinii. Jej kwiaty, o ogromnych kielichach w pięknym żółto-pomarańczowym kolorze, wyglądały niesamowicie pośród wielkich soczystozielonych liści.
Kiedy już sobie wszystko obejrzeliśmy, powąchaliśmy i dotknęliśmy, pani Jola spakowała nam w koszyki te wszystkie pyszności wraz z zerwanymi o świcie kwiatami cukinii. Jak tylko wróciliśmy do domu, zabraliśmy się za gotowanie, pieczenie i smażenie. Zjedliśmy obiad w kolorze zielonym.
Dokładny adres i więcej informacji o gospodarstwie Państwa Majlertów znajdziecie na stronie www.majlert.pl.
4 małe cukinie (lub 2 duże)
100 g mąki pszennej
1 jajko
sól
olej do smażenia
kwaśna śmietana
Cukinie zetrzyj na tarce - ja lubię takie cienkie wiórki. Jeśli jest bardzo wodnista, odciśnij nadmiar wody. Następnie przełóż do miski, dodaj sól (około 1/4 łyżeczki), jajko, mąkę i dokładnie wymieszaj. Ciasto odstaw na 15 minut. Jeśli po tym czasie będzie rzadkie, dodaj jeszcze trochę mąki.
Na gorący olej (ja użyłam ryżowego) nakładaj łyżką niewielką ilość ciasta i smaż z dwóch stron na złocisty kolor. Przekładaj na talerz wyłożony papierem kuchennym, aby odsączyć nadmiar tłuszczu.
Podawaj z ulubionymi dodatkami, np. z kwaśną śmietaną, ja lubię, gdy są dodatkowo posypane żurawiną.
2 sałaty rzymskie "baby" lub jedna duża
6 plasterków wędzonego boczku
3 kromki wiejskiego chleba (lub ciabatty)
płatki parmezanu do posypania
oliwa (opcjonalnie)
Sos
4 czubate łyżki majonezu
4 fileciki anchois
4 łyżki tartego parmezanu
1 łyżeczka sosu worcester
1 łyżka soku z cytryny
1 ząbek czosnku
szczypta soli
Sałatę umyj, osusz i porwij na mniejsze kawałki. Przełóż do dużej miski.
Boczek pokrój na paski i zrumień na suchej patelni. Łyżką cedzakową zdejmij boczek, a na patelnię przełóż pokrojony w kostkę chleb. Jeśli boczek był bardzo chudy i na patelni jest mało tłuszczu, dodaj odrobinę oliwy. Usmaż grzanki na złocisty kolor.
Przygotuj sos, miksując wszystkie składniki sosu blenderem.
Do miski z sałatą dodaj część sosu i delikatnie wymieszaj - sosu powinno być tyle, żeby oblepił listki sałaty. Sałatę z sosem przełóż na talerze, każdą porcję posyp grzankami, uprażonym boczkiem i płatkami parmezanu. Pozostały sos (jeśli zostanie) możesz przechować do 3 dni w słoiku w lodówce.
1/2 kg świeżego młodego zielonego groszku w strąkach
2 małe cukinie
1/2-3/4 litra bulionu drobiowego
2 młode marchewki
śmietana 22-proc. (opcjonalnie)
koperek (opcjonalnie)
sól
pieprz
Groszek obierz, usuń twarde włókienko i strąki pokrój ukośnie. Cukinię i marchewkę pokrój w plasterki.
Do gotującego się bulionu dodaj najpierw marchewkę, a kiedy ta zmięknie - groszek, a następnie cukinie. Gotuj do momentu, aż warzywa będą miękkie. Dopraw zupę solą i śmietaną (jeśli używasz). Posyp koperkiem, jeśli dzieci - w odróżnieniu od moich - nie wyławiają go jako niejadalną część zupy.
Rada: zupę można również zmiksować na krem - w tym przypadku część bulionu można dodać po zmiksowaniu, do osiągnięcia ulubionej konsystencji.