Jeszcze kilka lat temu dynię omijałam z daleka. Kojarzyła mi się ze słodkawym przetworem w roztworze octu i amerykańskim Halloween. Dzisiaj jest inaczej - polubiłam ją za jej wszechstronność. Jest świetna do przystawek, sałatek, zup, dań głównych i deserów. Po upieczeniu i zmiksowaniu nadaje się do mrożenia, więc od razu można przygotować jej więcej i nic się nie zmarnuje.
Zachęcam do przetestowania przepisów na dynie Zuzanny Wiciejowskiej. I szukania u zaprzyjaźnionych dostawców różnych odmian: dyni zwyczajnej (najpopularniejsza), hokkaido (po upieczeniu można ją jeść ze skórką), blue ballet (z szarawozielonkawą skórką), makaronowej czy popularnej w krajach anglosaskich butternut squash (gruszkowata dynia piżmowa).
W cyklu "Warto wiedzieć" Irena Cieślińska pisze o produktach pełnoziarnistych, prawdach i mitach z nimi związanych. Zapraszam też do przeczytania wywiadu z Rickiem Steinem, szefem kuchni, autorem książek kulinarnych i programów telewizyjnych, który był gościem specjalnym i jurorem w jednym z odcinków polskiej edycji programu "MasterChef".